Magdalena Gorostiza, redaktor naczelny i wydawca portalu Kobieta XL, mówi swoim życiu wewnętrznym, spojrzeniu na ludzi wierzących, logice mediów i potrzebie pomocy sierotom z Afryki.
Dlaczego powinniśmy pomagać Afryce, Twoim zdaniem?
Pomijając już inne argumenty, powinniśmy pomagać, jeśli nie chcemy imigrantów w Polsce. Polecam przy tej okazji czytelnikom „Gościa Niedzielnego” książkę Patricka Kingsleya „Nowa Odyseja”. Tu nie ma mowy o tysiącach uchodźców, imigrantów. Autor przedstawia historie pojedynczych osób. Niewiele osób wie, że przekroczenie Sahary jest wielokrotnie trudniejsze niż pokonanie Morza Śródziemnego. Nie mówiąc o innych problemach. Jeśli my tej Afryce, wyeksploatowanej i pozostawionej przez Białego, nie pomożemy, to problem imigracji nie zniknie. Poza tym, wielokrotnie byłam Afryce Wschodniej i Zachodniej - nie chodzi mi o kurorty wczasowe. Poznałam wiele wspaniałych osób. Afrykańczycy mają w sobie jeszcze to, czego nam już brakuje, a mianowicie wrażliwość na drugiego człowieka, solidarność, otwarcie i życie duchowe. Są bardzo biedni, ale jednocześnie znacznie bogatsi od nas, Europejczyków. Nawet ta dziewczyna, Masika. Czy u nas również znalazłaby się dziewczyna, która poświęciłaby swoją karierę, by pomagać sierotom?
Mam nadzieję, że znajdą się osoby, które choćby drobną kwota wesprą działania Masiki dzięki naszej rozmowie. Wróćmy jednak do zagadnienia wiary. Zapisałaś się na Kurs Wyższej Kultury Religijnej w ramach Uniwersytetu Otwartego KUL. Dlaczego?
Interesuję się tym. Chcę wiedzieć więcej. Nie neguję faktu życia i działalności Jezusa z Nazaretu, tego, że wielu ludzi wierzy, iż On jest Chrystusem. Że był przyjmowany jako Syn Boży przez ludzi. Jako osoba niewierząca, będąc w Izraelu, zrobiłam sobie podróż śladami Jezusa. Chodzi o zagłębienie się w tę rzeczywistość choćby z prostego powodu - przez dwa tysiące lat rzesze ludzi poszły za głosem Jezusa, powstała instytucja Kościołów. Nie jestem w stanie wierzyć w Boga, ale chciałabym wiedzieć więcej na ten temat. Choć myślę, że już teraz na temat religii chrześcijańskiej wiem więcej niż przeciętny katolik, to stale mam niedosyt. Izrael, ten tygiel kulturowy, nastraja do poszukiwań. Przeanalizowałam tematy, które poruszano na KUL w ramach tego kursu, i wydało mi się to interesujące.
Jak - z perspektywy osoby niewierzącej - wygląda rola i znaczenie uczelni katolickiej w mieście i regionie?
Jestem zapraszana na KUL, mimo że doskonale znany jest mój światopogląd. Doceniam to, nie jestem dyskryminowana z powodu braku wiary. A sam uniwersytet jest przecież ważnym ośrodkiem naukowym. Ale uczelnia katolicka powinna przestrzegać określonych standardów w kształceniu i formowaniu absolwentów. Jeśli ci rozmijają się ze światopoglądem katolickim, z Ewangelią, to KUL powinien zdecydowanie i natychmiast reagować. Chciałabym, żeby tak było, bo mam duży szacunek dla tej uczelni.