Seks jest jednym z wielu aspektów bliskości między mężczyzną i kobietą. Sam akt seksualny jest również więziotwórczy. W trakcie zbliżenia w mózgu uaktywniają się obszary odpowiedzialne za poczucie więzi - mówi psychoterapeutka.
Małżeństwo różni się od innego związku tym, że jest umową. - Bliskość między kobietą i mężczyzną jest przede wszystkim szczególnym rodzajem intymności, w rozumieniu nie tylko seksualnym. Polega to na tym, że właśnie tylko tę osobę dopuszczam najbliżej. Posługując się metaforą ze świata przyrody - to jak dwa drzewa rosnące blisko siebie. Można to ująć w ten sposób: dzielę się nie tylko tym, co jest pozytywne, co mnie ukwieca, dzięki czemu wzrastam i owocuję, ale i moją wewnętrzną zgnilizną, tym, czego się wstydzę przed światem. A jednocześnie w tym towarzystwie można wzrastać i się rozwijać, razem przechodzić przez pory roku, burze, wichury, upalne i słoneczne dni. Jeśli któreś drzewo zachoruje, zostanie skaleczone, złamane, postarzeje się - to drugie będzie nadal go chronić, będąc obok. Przy czym zawsze jest to symbioza wyjątkowa dla każdej pary, to mogą być drzewa różnego gatunku, wieku, wzrostu albo podobne, pary symetryczne i niesymetryczne, komplementarne lub nie, dojrzałe, niedojrzałe - tłumaczy Agnieszka Sadło, psycholog i psychoterapeuta.
W jej ujęciu w parach symetrycznych atrakcyjnością jest podobieństwo, zagrożeniem różnica. W niesymetrycznych odwrotnie - podobieństwo i bliskość są zagrażające, atrakcyjne są różnice.
Seks, jak twierdzi, jest tym, na co para zgodnie się umówi. - Z naciskiem na "zgodnie". Przy czym nie musi to być wypowiedziane wprost. Nie są znane do końca przyczyny tzw. doboru w pary. Mówi się o podobnym tle społecznym, o przyciąganiu biologicznym, ale i o przyciąganiu przeciwieństw. Problemy mogą pojawiać się wtedy, gdy potrzeby i temperamenty w tej sferze rozjeżdżają się. Seks jest jednym z wielu aspektów bliskości, można powiedzieć, że jedną z kilku nóg stołu na którym opiera się relacja. Jeśli ta noga się chwieje, wpływa to na całą relację i odwrotnie - może podpierać związek, kiedy wszystko inne się chwieje. Relacja seksualna jest również dla terapeuty pary objawem kondycji ich relacji - wyjaśnia A. Sadło.
Sam akt seksualny jest również więziotwórczy jak podkreśla psychoterapeutka. W trakcie zbliżenia w mózgu uaktywniają się obszary odpowiedzialne za poczucie więzi. - Współżycie seksualne ma nie tylko cel prokreacyjny, ale dostarczający przyjemności fizycznej i psychicznej. Osoby uprawiają seks z powodów popędowych, biologicznych, ale i nieseksualnych, czyli decydują się na zbliżenie wtedy, gdy tak naprawdę potrzebują czegoś zupełnie innego. Zdarza się, że współżycie może być ucieczką od samotności, zadośćuczynieniem, gwarancją wierności, sposobem na uzyskanie kontroli i dominacji, sposobem na przeprosiny, dla pozbycia się poczucia winy, jako bezpieczna przystań, bufor depresji, przejaw buntu - wylicza ekspertka.
Fenomen książki „50 twarzy Greya” nie polega zdaniem A. Sadło na perwersjach w niej opisywanych, ale na tęsknocie każdego za byciem numerem jeden dla partnera, pożądanym, najwspanialszym, najpiękniejszym.
Wiele osób żyjących w małżeństwie przeżywa problemy związane z życiem seksualnym. Co trzeba wiedzieć na ten temat, aby nie kształtować swoich oczekiwań i wyobrażeń w oparciu o modne poradniki osób niekompetentnych, ale wpływowych? Terapeutka podkreśla, że istotne jest to, czy te problemy były od zawsze, czy pojawiły się w pewnym momencie.
- Trzeba wiedzieć, że każda para przechodzi naturalne etapy zmian. Kryzysy często pojawiają się na etapie walki o władzę i po narodzinach pierwszego dziecka. Obecnie najczęstsze problemy, z jakimi zgłaszają się pary, to pornografia i tzw. chemseks - podkręcony narkotykami i dopalaczami. Kolejne, to lęk zadaniowy u mężczyzn, związany często z presją w pracy, gdy układ nerwowy jest jak sparaliżowany i nie można się zrelaksować, a do współżycia seksualnego potrzeba rozluźnienia. Następne to obniżenie libido, zaburzenia erekcji. Lepiej rokują te problemy w seksie, które są efektem zmian w cyklu życia rodziny. Jeśli są pierwotne, tzn. osoba już wchodzi w związek z pewnymi preferencjami, to wtedy raczej trudno o zmianę - precyzuje Sadło.