Klasa składa się różnych dzieci, rozwój człowieka nie przebiega w takim samym tempie. Współczesny młody człowiek narzeka przede wszystkim na niezrozumienie i na samotność.
Zdaniem Doroty Doleckiej-Semeniuk, psychologa i psychoterapeutki, założycielki Ośrodka Sens, najbardziej w obecnym kształcie szkolnictwa gubi się perspektywę młodego człowieka. – Nauka, wymagania, realizacja programu stają się często dla nauczycieli ważniejsze niż sami uczniowie. Najbardziej poszkodowane są dzieci najzdolniejsze i najmniej zdolne, czyli te, które nie mieszczą się w tak zwanej średniej. Klasa czy grupa składa się różnych dzieci, rozwój człowieka nie przebiega w takim samym tempie. Każdy dochodzi w swoim czasie do określonych rzeczy. A kiedy jest presja czasu – to nikomu to nie służy – tłumaczy.
Bolączka naszych czasów
Według D. Doleckiej-Semeniuk nauczyciel powinien patrzeć dwojako: indywidualnie na ucznia i na klasę jako na grupę. – To bolączka naszego czasu, że dzieci, ale i dorośli, nie potrafią ze sobą współpracować. Stąd szkoła powinna wspierać budowanie tych relacji, by młodzi ludzie się integrowali, lubili – bo spędzają ze sobą przecież mnóstwo czasu. Jeżeli ze sobą rywalizują, jeżeli sobie dokuczają, a na dodatek są poniżani przez nauczyciela, który udowadnia im, że wiedzą niewiele – to szkoła staje się piekłem. A trzeba w niej spędzać czas od poniedziałku do piątku, dlatego nie wolno stracić nawet jednego młodego człowieka – akcentuje psychoterapeutka.
Agresja to wołanie o pomoc?
Nastoletnie osoby podczas terapii mówią jej, że za bardzo naciska się na nie w szkole pod kątem przyswojenia materiału, zapominając o pozostałych sferach. – Człowiek to nie tylko mózg, który ma coś zapamiętać. Często dzieci mówią, że nauczyciel nie dostrzegł siniaków, załamania, gorszego czasu. Oczywiście nie wszyscy nauczyciele są tacy, żeby była jasność – precyzuje. Twierdzi, że nauczyciele powinni jednak rozumieć, że agresywne i buntownicze zachowanie u nastolatka oznaczają jego cierpienie i ból. – Agresja to wołanie o pomoc, a zazwyczaj uznaje się takiego ucznia za problemowego i chce się go pozbyć ze szkoły. Miałam w tamtym roku taki przykład dziecka. W innej szkole poradził sobie świetnie, ale w poprzedniej był balastem, bo dorośli sobie nie radzili i nie rozumieli problemu – opowiada.
Na co narzeka młody człowiek?
Założycielka Ośrodka Sens twierdzi na podstawie swoich doświadczeń, że współczesny młody człowiek narzeka przede wszystkim na niezrozumienie, na samotność i brak przy sobie drugiego człowieka. – Plagą współczesności jest brak relacji. Nauczyciel może zmienić wiele, zachęcam ich do zadawania prac grupowych w klasie, do rozmowy z uczniami. Stąd tworzę zajęcia grupowe dla dzieci i młodzieży w stowarzyszeniu „Agape”, aby od początku uczyć współpracy, szacunku, wspólnego spędzania czasu. Chodzi o naturalną naukę budowania relacji. W tym momencie dzieci od rana do wieczora mają zaplanowane zajęcia, zadaje się im mnóstwo lekcji do odrobienia, a jeszcze są aktywności dodatkowe. Rodzice na dodatek mają wiele lęków, nie ma mowy, by pozwolili dzieciom biegać wokół bloku wieczorem. Brakuje czasu na normalne życie, na budowanie relacji, na rozmowę. Trzeba próbować to zmieniać – mówi.