W kasie było 1920 zł., a na placu parafialnym żadnych materiałów budowlanych. Wydawało się, że budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Kraśniku nigdy się nie uda. Pan Bóg jednak znalazł rozwiązanie.
Dla mieszkańców Kraśnika czas, kiedy zapadła decyzja o utworzeniu nowej parafii na terenie powstającego dopiero osiedla, to nie był łatwy okres. Miasto przeżywało kryzys związany z częściową likwidacją miejsc pracy w fabryce łożysk tocznych. Wielu ludzi zostawało bez pracy, co zmuszało do emigracji. Mimo tych zawirowań pomiędzy Kraśnikiem tzw. starym, a Kraśnikiem Fabrycznym zaczęło powstawać nowe osiedle, które według planów zakładało budowę wielu bloków. To skłoniło ówczesnego abp Bolesława Pylaka do wydania dekretu o powstaniu nowej parafii w Kraśniku. Zadanie tworzenia tej wspólnoty otrzymał ks. Edward Łatka.
– Utworzenie parafii to w naszym przypadku była sucha decyzja administracyjna, mająca zdecydowanie więcej przeciwników niż zwolenników. Nowe osiedle dopiero zaczynało się budować, a nieliczni jeszcze jego mieszkańcy stanowili zlepek przygodnych osób młodego pokolenia. Natomiast pozostała część parafian, przywiązana do swoich poprzednich parafii w bardzo dużej mierze niechętnie odnosiła się do zaistniałych zmian i nierzadko była im wręcz przeciwna – opowiada parafianin pan Jan Albiniak.
Ks. Edward Łatka okazał się jednak być kapłanem który sprawił, że ludzie zaczęli czuć się wspólnotą. Powstały również fizyczne obiekty parafialne – zostały wykupione działki i wybudowana na nich kaplica, którą niejedni określali mianem kościoła i uważali za obiekt docelowo w zupełności wystarczający. Decyzją abp. Józefa Życińskiego w 2008 roku proboszczem parafii został ks. Wiesław Szewczuk i to jemu przypadło zadanie budowy właściwego kościoła.
Dziś, kiedy ludzie cieszą się piękną świątynią, wielu nie pamięta trudnych początków, z jakimi przyszło się zmierzyć nowemu proboszczowi parafii.
– W związku z tym, że stała kaplica tymczasowa, budowa kościoła wydawała się sprawą przegraną, tym bardziej, że pieniędzy na takie dzieło zwyczajnie nie było. Kiedy przyszedłem do pracy do Kraśnika, miałem w sobie jednak myśl, że jeśli to dzieło Boże, to wbrew wszelkim przeciwnościom, Pan Bóg nas poprowadzi. Tak było – mówi ks. Szewczuk.
W pamięci proboszcza zapisała się jesienna niedziela 2007 roku.
– Po Mszy św. przyszła do zakrystii skromnie ubrana kobieta, usiadła na krześle i wyjęła z płaszcza 15 tys. zł mówiąc: „To na początek proszę księdza, to ze skromnej emerytury odłożyłam, jak coś jeszcze uzbieram to przyniosę za jakiś czas”. Odpowiedziałem „Dziękuję” i zapytałem: „A Pani z naszej parafii?” Odpowiedziała „Nie, z sąsiedniej”. I tak się zaczęło – wspomina ks. Wiesław. W październiku przyjechał do Kraśnika inż. Roman Orlewski z Rzeszowa. Był słoneczny dzień. Wraz z proboszczem usiedli na krzesłach obok dzwonnicy i architekt zapytał, jaki kościół ksiądz chce zbudować.
– Odpowiedziałem, że tradycyjny, nawiązujący do tradycji chrześcijańskiej, trzynawowy z kaplicami i wieżą. Inżynier podjął się wyzwania i zaproponował, że sporządzi wstępny projekt i mi go przedstawi. Ustaliśmy też, że będę płacił za usługę projektową w ratach licząc na to, że Pan Bóg o pieniądze się zatroszczy – podkreśla ks. Wiesław.