Jak dzieciom mówić o sprawach wiary tak, by łatwiej mogły zrozumieć, o co chodzi w Kościele? Można na przykład ułożyć piosenkę.
Takie doświadczenie ma Jarosław Agaciński, katecheta z 28-letnim stażem pracy. Na jego lekcjach gitara i śpiew są nieodłącznym elementem przekazywania wiedzy.
- Z maluchami w przedszkolu, zresztą nie tylko z nimi, katechezę zaczynamy modlitwą śpiewem. Towarzyszy ona nam także w czasie lekcji, kiedy omawiając jakiś temat mogę posłużyć się piosenką. Widzę, że jak o czymś zaśpiewamy, dzieciaki bardziej coś łapią, zapamiętują, a wychodząc z lekcji nie rzadko zdarza się, że nucą piosenkę, którą śpiewaliśmy, pamiętają słowa Pisma Świętego - mówi Jarosław Agaciński.
Bynajmniej nie chodzi o to, by lekcję religii zamienić w lekcję muzyki, ale w tym przypadku można łączyć treści wynikające z programu nauczania religii z wielkim bogactwem pieśni religijnych, czy piosenek opowiadających o Panu Bogu i wydarzeniach, o jakich właśnie dzieci się uczą.
- Zdarza się często, że słowa piosenek stają się inspiracją do zadawania pytań. Śpiewając jakieś słowa np. o tym, że Jezus nas zbawił, dzieci pytają co to znaczy. Tekst, który początkowo był przyswojony jako zlepek słów do jakiejś melodii przeradza się w ciekawość i dociekliwość, co to właściwie znaczy to, o czym śpiewamy. Zaczyna się rozmowa, wyjaśnianie, przykłady z życia - mówi katecheta.
Doświadczenie pokazuje też, że głębiej zapadają w pamięć najmłodszych wiadomości, które dało się połączyć ze śpiewaniem. Kiedy więc abp Stanisław Budzik zdecydował, że w naszej diecezji obradować będzie III Synod Archidiecezji Lubelskiej, dla Jarka Agacińskiego naturalne stało się, że trzeba śpiewająco o nim opowiedzieć dzieciom.
- Zaczęło się od tego, że zostałem powołany do komisji do spraw katechizacji, która jest jedną z kilku komisji synodalnych. W ramach jej działań zostałem poproszony o przygotowanie katechezy dla dzieci. Przeczytałem wszelkie dostępne dokumenty synodalne i katechezę przygotowałem. Wciąż jednak miałem przed oczami dzieciaki, które uczę, które teraz w czasach pandemii tak bardzo spragnione są relacji ze sobą, może podświadomie także relacji z Panem Bogiem i czułem, że warto zrobić coś, co ich najpierw do Pana Boga pociągnie, a nie tylko poinformuje o treściach. Kiedy zastanawiałem się, od czego zacząć to "pociąganie", jasne stało się, że to musi być wołanie do Ducha Świętego, by nas rozpalił. Tak powstały pierwsze słowa piosenki - mówi Jarosław Agaciński.