Nowy numer 17/2024 Archiwum

Uśmiechnięta święta patronuje lubelskiej parafii

Szara prosta suknia i czepek na głowie. Ubierały go i szlachcianki, i proste dziewczyny pociągnięte przykładem Urszuli Ledóchowskiej. Nieco ponad 30 lat temu ta święta została patronką jednej z lubelskich parafii.

Budowę nowego kościoła powstającego na Węglinie bp Bolesław Pylak powierzył ks. Antoniemu Sosze.

- Pamiętam, jak wezwał mnie do siebie i powiedział, że będę tworzył nową parafię, której patronką zostanie Urszula Ledóchowska. Przyznam szczerze, że nic o niej nie wiedziałem, więc zaproponowałem biskupowi, by może za patronkę obrać Matkę Bożą, do której zawsze miałem szczególne nabożeństwo. Wówczas biskup powiedział mi, żebym sobie o tej kobiecie poczytał i przekonam się, że to wielka niezwykła święta. Nie pomylił się. Zacząłem poznawać matkę Urszulę i dziś mogę powiedzieć, że łączy nas przyjaźń - mówi ks. Antoni Socha.

Skoro nowa parafia miała nosić wezwanie Urszuli Ledóchowskiej, zaproszono do współpracy jej duchowe córki, które już w Lublinie prowadziły akademik na KUL. W nowej parafii siostry założyły przedszkole, podjęły się katechezy w szkole, a ich obecność w kościele wciąż kieruje uwagę na niezwykłą kobietę - św. Urszulę.

Dokładnie w swoje urodziny 18 maja 2003 roku papież Jan Paweł II kanonizował Urszulę Ledóchowską - polską zakonnicę, o której mówiono, że przeprowadziła rewolucję w podejściu do nauczania i wychowania, a także zmieniła nastawienie wielu krajów Europy do sprawy polskiej, kiedy naszej ojczyzny nie  było w wyniku rozbiorów na mapie świata.

Od 60 lat urszulanki posługują m.in. w domu akademickim KUL.   Od 60 lat urszulanki posługują m.in. w domu akademickim KUL.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

- Matka Urszula przyciągała ludzi. Polka urodzona w Austrii w czasach zaborów, wychowana w wielkiej miłości do ojczyzny przez ojca Polaka i matkę Szwajcarkę, od dziecka wyróżniała się uśmiechem, który nie schodził jej z twarzy. Jako młoda dziewczyna wstąpiła do zgromadzenia Urszulanek w Krakowie. Nie bała się podejmować wyzwań związanych z wychowaniem i edukacją młodych ludzi do tego stopnia, że wraz ze współsiostrami zdjęła habit zakonny i przywdziała świecki strój, by móc w Rosji, gdzie zakazane było działanie wszelkich zgromadzeń, prowadzić szkoły i uczyć mieszkających tam Polaków miłości do Pana Boga i ojczyzny - mówi o świętej s. Maria Piotrowska, urszulanka.

Ledóchowska była kobietą o wielu talentach. Pięknie malowała, odnawiała obrazy i ołtarze w kościołach, grała na fortepianie, jeździła konno, miała niezwykły dar do nauki języków. Kiedy przyszła potrzeba, by wyjechać do Petersburga, by tam założyć szkołę dla polskiej młodzieży, mimo carskiego zakazu, nie wahała się z kilkoma siostrami w świeckim stroju wyruszyć na tę misję.

- Kiedy wybuchła I wojna światowa Urszula została wydalona z Rosji jako obywatelka austriacka. Udała się do Skandynawii, gdzie szybko nauczyła się języka duńskiego. Tam zaangażowała się w głoszenie odczytów o Polsce, zdobywając wielu wybitnych ludzi dla sprawy odzyskania przez Polskę niepodległości - opowiada s. Danuta Ciura.

Już w wolnym kraju Urszula zakłada w Pniewach pod Poznaniem nowe Zgromadzenie Urszulanek Serca Jezusa Konającego. Siostry na wzór służących mają proste szare habity i czepki na głowach. Ich zadaniem jest wychowywanie dzieci i młodzieży zgodnie z chrześcijańskimi zasadami.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy