Ten amerykański kapłan zmienił postrzeganie kościoła przez mężczyzn. Założył dla nich wspólnotę Rycerze Kolumba, która obecna jest w wielu krajach, także w Polsce. W Lublinie Rycerze spotykają się w parafii bł. Piotra Jerzego Frassati.
Zakon Rycerzy Kolumba to wcale nie dawne czasy, jak mogłaby wskazywać nazwa, ale wspólnota działająca dzisiaj i skupiająca tylko mężczyzn. Choć jego początki wiążą się z Ameryką, to obecnie wspólnoty rycerzy można spotkać w różnych krajach świata. W Polsce są obecni m.in. w Lublinie w parafii pod wezwaniem bł. Piotra Jerzego Frassati. To właśnie ta parafia gości od 5 do 11 czerwca relikwie ks. Michael McGivneya, założyciela tej męskiej wspólnoty.
Ks. Michael McGivney urodził się 12 sierpnia 1852 roku w Waterbury w USA. Był najstarszym z trzynaściorga dzieci Patricka i Mary – głęboko wierzących katolików, imigrantów z Irlandii. Zafascynowany przykładem proboszcza rodzinnej parafii już jako trzynastolatek przejawiał powołanie do kapłaństwa. Nie otrzymał jednak zgody ojca na rozpoczęcie studiów w seminarium, dlatego po zakończeniu podstawowej edukacji przyjął się – wzorem ojca – do pracy w fabryce. Rodzicielskie błogosławieństwo na rozpoczęcie formacji seminaryjnej otrzymał dopiero wtedy, gdy po trzech latach pracy autentyczność jego powołania nie ulegała wątpliwości. Po kilku latach niespodziewana śmierć ojca spowodowała, że mimo dobrych wyników w nauce Michael musiał odejść z seminarium i powrócić do rodzinnego domu, aby pomóc utrzymać rodzinę. Opuszczał seminarium z przekonaniem, że nie wznowi już formacji kapłańskiej, ale wieść o jego sytuacji dotarła do uszu lokalnego biskupa, który zorganizował dla niego stypendium i po kilku miesiącach wysłał go na studia do Baltimore, do najstarszego wyższego seminarium duchownego w USA. 22 grudnia 1877 roku przyjął święcenia kapłańskie i został wysłany jako wikariusz do parafii Najświętszej Maryi Panny w New Haven.
Bł. ks. Michael McGivney.Na miejscu zastał piękny, nowo wybudowany, ale mocno zadłużony kościół pod opieką schorowanego proboszcza, który wkrótce potem ze względów zdrowotnych musiał opuścić parafię, pozostawiając na głowie neoprezbitera wszystkie obowiązki. Ks. McGivney uczynił z parafii centrum życia katolickich rodzin, które silnie angażował w szeroko zakrojone akcje charytatywne, pracował z miejscową młodzieżą, posługiwał w pobliskim więzieniu i z wielką determinacją promował abstynencję poprzez krzewienie kultury oraz popularyzację sportu. Tak mocne zaangażowanie świeckich w działanie parafii – popularne dopiero po Soborze Watykańskim II – stanowiło w XIX wieku zupełnie nowy model funkcjonowania. Wcześniej w życie parafii niemal zupełnie nie angażowali się mężczyźni – zwykle zajęci wycieńczającą pracą w jednej z pobliskich fabryk lub też całkowicie odżegnujący się od Kościoła za namową którejś z licznych antyreligijnych grup. Liczebności mężczyzn w kościelnych ławach nie sprzyjały również silne antykatolickie uprzedzenia amerykańskiego społeczeństwa oraz powszechna bieda wśród katolików.
W obliczu tego problemu ks. McGivney postanowił założyć grupę dorosłych mężczyzn formujących się w wierze, opiekujących się sobą wzajemnie i troszczących się o los katolickich rodzin. Tak powstali Rycerze Kolumba, którzy z małej parafialnej grupy rozrośli się do największej na świecie organizacji katolickich mężczyzn.