Oazowicze zawsze chcieli mieć dom. Takie miejsce w pobliżu Lublina, gdzie można by zorganizować rekolekcje, wyjechać na dzień skupienia, spotkać się zwyczajnie u siebie. Wygląda na to, że w końcu się uda.
Przez minione lata podejmowano różne próby realizacji tego marzenia. Żadna się nie udała. Aż do tej pory. Ksiądz Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło–Życie, powtarzał „nie pytajmy czy wolno, tylko czy trzeba”. – O potrzebie oazowego domu rekolekcyjnego wiedzieliśmy od dawna. Nie było jednak widać możliwości zaradzenia tej potrzebie – mówi ks. Jerzy Krawczyk, moderator Ruchu Światło–Życie archidiecezji lubelskiej. Przełom nastąpił w lutym tego roku, kiedy był w Starej Wsi u ojców jezuitów i postanowił odwiedzić swojego „dobrego znajomego” św. Andrzeja Bobolę, bo od Starej Wsi do Strachociny, gdzie ten się urodził, jest „rzut beretem”.
– Jako że ja jestem chłopak ze wsi, postanowiłem z nim po chłopsku porozmawiać. Powiedziałem wtedy: „Święty Andrzeju, nie wiem, jak to zrobisz, ja muszę mieć dom. Widzisz, że oazowych dzieci, młodzieży i rodzin jest sporo, a my ciągle się gdzieś błąkamy. Tylko wiesz, ten dom to musi być choć z tysiąc metrów, żeby było gdzie to towarzystwo pomieścić”. Kilka dni później prowadziłem rekolekcje pod Kraśnikiem i opowiedziałem o tym ludziom. Po Mszy przyszedł do mnie wójt i mówi, że ma taką szkołę, może by się nadała. Jednak tej szkoły św. Andrzej Bobola nie chciał – opowiada ks. Jerzy. Niespodziewanie zaczęły pojawiać się kolejne propozycje, jakich do tej pory nie było.
Z różnych stron ktoś oferował jakiś budynek do sprzedania czy oddania. – W końcu wydawało mi się, że znalazłem taki, który by nam odpowiadał. Trzy dni po tym został ogłoszony nabór wniosków z Funduszu Patriotycznego na tworzenie ośrodków, które będą wychowywały w duchu patriotycznym i katolickim. Od razu pomyślałem, że to dla nas, bo my to od początku robimy. Właśnie takie treści wpisane są w program Ruchu Światło–Życie – wyjaśnia ks. Jerzy.
Jak dodaje, po konsultacjach z osobami odpowiedzialnymi za oazę, które znają dobrze charyzmat i myśl ks. Blachnickiego, potwierdziło się, że ten program jest całkowicie zbieżny z oazowymi założeniami.
– My jednak jako Ruch Światło–Życie nie jesteśmy w stanie aplikować o tak duże kwoty. Żeby wybudować czy wyremontować tak duży budynek, potrzebne są kwoty rzędu milionów. Poprosiłem więc o pomoc archidiecezję. Dowiedziałem się wtedy, że diecezja taką szkołę kupiła jakiś czas temu w Zalesiu koło Bełżyc i może być ona przekazana oazie. Potrzeba tylko pieniędzy na remont tego miejsca. Jeśli my, jako ruch, podejmiemy się tego dzieła, to budynek może być oddany do naszej dyspozycji – mówi ks. Krawczyk.
Zanim została podjęta decyzja, ks. Jurek pojechał do Zalesia zobaczyć, co to jest. Nie przypuszczał wtedy, że może być tak cudowne miejsce, tak blisko.