11. rocznica śmierci abp. Józefa Życińskiego

Abp Józef Życiński odszedł niespodziewanie 11 lat temu. Ciągle był w drodze, jakby przeczuwał, że nie będzie miał zbyt wiele czasu. O tym, jak zapisał się w ludzkiej pamięci, opowiada abp Stanisław Budzik.

Aktywność

Kiedy abp Życiński zamieszkał w Lublinie, a wówczas ks. Stanisław pełnił swoje obowiązki w Tarnowie, kontakt obu z natury rzeczy trochę osłabł, ale spotykali się od czasu do czasu. - Zaprosił mnie na przykład na I Kongres Kultury Chrześcijańskiej w roku 2000. Było to wielkie wydarzenie i początek całej serii Kongresów, które są kontynuowane w cyklu czteroletnim - mówi abp Stanisław.

Po kolejnych siedmiu latach, w roku 2004, abp Stanisław, został mianowany biskupem pomocniczym diecezji tarnowskiej. W jego święceniach biskupich arcybiskup Józef uczestniczył jako współkonsekrator. Otworzył się wtedy nowy etap współpracy i spotkań także na płaszczyźnie Konferencji Episkopatu Polski, zwłaszcza odkąd abp Stanisław został sekretarzem generalnym KEP. - Mogłem wtedy odkryć nowy wymiar aktywności arcybiskupa Życińskiego i obserwować, jak dynamicznie wpisywał się w prace Konferencji, należąc do jej istotnych gremiów - w tym do Rady Stałej i Komisji Wspólnej Episkopatu i Rządu, przewodnicząc Radzie Programowej KAI. Zabierał często głos, współredagował komunikaty, szukał tego, co łączy i wskazywał nowe rozwiązania trudnych problemów - wspomina abp Budzik.

Nagłe odejście

Minęło kolejnych siedem lat i dopełniła się miara dni arcybiskupa. Odszedł do domu ojca w Rzymie, podczas sesji Kongregacji Wychowania Katolickiego. To wydarzenie dotknęło boleśnie wielu ludzi i wiele środowisk. Wywołało wielki rezonans w mediach. - Widzę tu pewną analogię ze św. Janem Pawłem II. On w swoim testamencie sformułował pragnienie, aby jego pascha, czyli przejście z życia do życia, przysłużyło się tej samej sprawie, której poświęcone było całe jego posługiwanie: zbawieniu człowieka, ocaleniu rodziny ludzkiej, sprawie Kościoła, a nade wszystko chwale samego Boga. Trzeba powiedzieć, że Pan Bóg obficie spełnił to pragnienie swego sługi. Odejście Jana Pawła II było jedną wielką ewangelizacją dla całego świata. Przysłowie mówi: jakie życie, taka śmierć. Podobnie było w życiu i śmierci arcybiskupa Józefa. Żył intensywnie, dynamicznie, całą duszą angażował się w głoszenie Dobrej Nowiny, szukał dróg dialogu, budował mosty porozumienia, chciał, aby Kościół był znakiem i narzędziem jedności dla świata, w duchu II Soboru Watykańskiego. Jego odejście i pożegnanie, rozpisane było na kilka stacji - z Rzymu do Polski, przez Tarnów i Chełm do Lublina - i zjednoczyło wielu ludzi w szacunku dla zmarłego - mówi abp Stanisław.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..