Nie trzeba mieć ukończonych kursów, czy specjalistycznych szkoleń, wystarczy mieć więcej niż 16 lat i otwarte serce, by zgłosić się jako wolontariusz, który będzie towarzyszył osobie niepełnosprawnej na wakacyjnym wyjeździe.
Ks. Łukasz Mikołajczyk orionista mówi, że to iż został skierowany do posługi osobom niepełnosprawnym zmieniło jego życie, kapłaństwo i postrzeganie świata.
- Któregoś dnia spotkałem mamę Basi, która ostrzegła mnie, że Basia chce mi zadać pytanie: dlaczego Bóg jej jeszcze nie uzdrowił. Dobrze, że to zrobiła, bo mogłem się przygotować na spotkanie z dziewczyną. Basia nie mówi, porozumiewa się z otoczeniem pokazując obrazki i znaki literowe w specjalnej książce. Każdy z nich jest dokładnie opisany, więc nie ma problemu ze zrozumieniem o co chodzi temu, kto znaki pokazuje. Trzeba tylko dużo czasu na taką rozmowę - opowiadał ks. Łukasz w Lublinie w kościele ojców kapucynów.
Ks. Łukasz jest duszpasterzem Drabiny Jakubowej czyli wspólnoty, w której swojej miejsce znajdują zarówno osoby niepełnosprawne wymagające pomocy, jak i wolontariusze im służący.
- Na Drabinie Jakubowej mówimy o naszych podopiecznych – ludziach na wózku, niepełnosprawnych intelektualnie, sensorycznie lub ciężko chorych, że są naszymi aniołami, bo ich cierpienie kryje w sobie sekret pozwalający przekroczyć granicę między ziemią i niebem - wyjaśnia kapłan.
Sama nazwa pochodzi z Biblii. Patriarcha Jakub, banita, w czasie tułaczki zapada w sen i widzi drabinę sięgającą nieba. Po niej wchodzą i schodzą z nieba aniołowie. Słyszy wtedy obietnicę Boga, który chce go uratować i obdarzyć wielkimi darami. Budzi się przestraszony, ale zaznacza sobie to miejsce, gdzie można wejść do Domu Boga.
Na jednym z wakacyjnych wyjazdów była Zuzia. Jej rodzice nie wierzą w Pana Boga, ale na wakacje z księżmi orionistami wysłali córkę. Zuzia nie chodzi, słabo rusza rękoma, ale mówi. Jednego dnia wczasorekolekcji była droga krzyżowa. Wolontariusze zdobyli stroje i przy każdej stacji odgrywali scenę, o której dana stacja mówi. Byli i rzymscy żołnierze, i płaczące niewiasty i Weronika z Szymonem i oczywiście Jezus, który niósł krzyż. Zuzia pierwszy raz w życiu uczestniczyła w drodze krzyżowej. Po zakończeniu nabożeństwa zapytała swoją wolontariuszkę czy Jezus naprawdę umarł za nas. Kiedy usłyszała, że tak, zapytała: "I co my teraz zrobimy?".
- To proste pytanie wyrażało głęboką refleksję, że nie można obok tego faktu przejść obojętnie, że to jest dla nas zadanie i wołanie Wielkiej Miłości do człowieka. Od tamtego dnia, Zuzia robiła ludziom krzyżyk na czole. Kiedy przyjechali po nią rodzice, im też zrobiła, ale mama się oburzyła, że ona wierzy w takie rzeczy. Czy młodej dziewczynie wystarczyło wiary w niewierzącym domu? Tego nie wiem, ale Zuzia przyjedzie na wczasorekolekcje też w tym roku. Czy znajdzie się wolontariusz, który się nią zaopiekuje i umocni ją w wierze - zadaje pytanie ks. Łukasz.
To pytanie przyjechał zadać ludziom w Lublinie. Wakacje lada chwila, rozpoczną się rekolekcje, ale brakuje wolontariuszy, którzy gotowi by byli przyjechać i pomóc.
- Nie trzeba mieć kwalifikacji, wystarczy chcieć towarzyszyć osobom w potrzebie. Każdy wolontariusz dostaje swojego podopiecznego, któremu pomaga we wszystkim czego on potrzebuje, poczynając od wstania z łózka, toalety, karmienia, przez pomoc w poruszaniu czy pchaniu wózka, skończywszy na rozmowach, zabawie i wspólnej modlitwie. Może się to wydawać zbyt trudne czy przerażające, ale zapewniam, że mamy w sobie taką siłę i moc by służyć drugiemu człowiekowi, a przez to odkrywać miłość Bożą i pogłębiać swoją wiarę. Odwagi - zachęcał ks. Łukasz.
Każdy, kto chciałby włączyć się w wakacyjny wolontariat może to zrobić poprzez stronę zaplecze.drabinajakubowa.pl Wczasorekolekcje odbywają się w Brańszczyku i trwają przez całe wakacje.