Kapłan z błyskiem w oku

Nie wie, co to nuda. Od 40 lat nieustannie ma coś do zrobienia, bo swoje powołanie widzi jako służbę ludziom, niezależnie od czasów i miejsca. Ks. Eugeniusz Zarębiński, proboszcz, przyjaciel młodych i starszych, duszpasterz kolejarzy.

Kilkanaście lat temu, będąc w Białymstoku na jubileuszu sióstr pasterzanek, dowiedział się od jednej z nich – s. Marii Winnickiej, która wcześniej pracowała w Grodnie, że miała ona niezwykłe spotkanie na ulicy. Zaczepiła ją jakaś starsza pani, która przedstawiła się i powiedziała, że jest byłym pracownikiem KGB w Grodnie i przez kilka lat siedziała w jednym pokoju biurko w biuro z niejakim Aleksandrem Ciereszko, który został wysłany przez białoruskie służby bezpieczeństwa do seminarium w Polsce, w Białymstoku, by tu przyjął święcenia i jako ksiądz realizował polecenia służb, rozbijając Kościół.

– Ta informacja, choć nie była dla mnie nowością, potwierdziła moje przypuszczenia sprzed lat. Tamta sytuacja i podejrzenia, jakie na mnie padły były dla mnie wielkim trudem, ale Pan Bóg poradził sobie z tym i tak przez to przeprowadził, że stałem się silniejszy i bardziej uważny, co pomogło mi potem w duszpasterzowaniu kolejarzom, szczególnie w czasie przemian ustrojowych w Polsce – mówi ks. Eugeniusz.

Jako młody kapłan został skierowany do pracy w parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Lublinie przy ulicy Kunickiego. Wówczas była to w Lublinie dzielnica kolejarska, położona w pobliżu dworca PKP. Był rok 1983, kiedy to do ówczesnego proboszcza parafii przy ulicy Kunickiego zgłosili się kolejarze, by wyznaczył księdza, który pojedzie z nimi na pielgrzymkę do Częstochowy. Wówczas ks. Eugeniusz usłyszał, że jest młody i ma więcej sił, to się na pielgrzymki nada. – Rzeczywiście pojechałem wtedy z nimi i tak się złożyło, że bardzo nas ta podróż zbliżyła. Miałem już doświadczenia z pomocy w parafii kolejarskiej w Białymstoku, mój dziadek był kolejarzem, więc jakoś to wszystko było mi bliskie – opowiada kapłan. Rok później kolejarze zwrócili się do bp Władysława Miziołka, by episkopat ustanowił duszpasterza kolejarzy. Funkcję tę powierzono ks. Eugeniuszowi Zarębińskiemu decyzją 204 Konferencji Episkopatu Polski w lutym 1985 roku. Tak obok codziennej pracy duszpasterskiej związał się z kolejarzami i do dziś im posługuje. Jego praca w parafii NSJ w Lublinie trwała 15 lat. Czerpiąc przykład ze swej młodości i postawy ks. Jankowskiego, wciąż miał nowe pomysły i inicjatywy wobec ludzi młodych. Spośród jego wychowanków kilku chłopców odkryło powołanie kapłańskie.

W lutym 1998 roku został mianowany proboszczem parafii św. Stanisława Biskupa Męczennika w Lublinie. To tutaj posługuje od 25 lat. – Wciąż jest dużo do zrobienia, mam wspaniałych parafian, na których zawsze mogę liczyć. Drzwi kościoła i plebanii są zawsze otwarte zarówno dla młodszych, jak i starszych. Żeby mówić o Panu Bogu, najpierw trzeba spotkać się z człowiekiem, poznać go, zaprosić, coś zaproponować. To stąd od lat organizujemy też kolonie parafialne latem, zimą wyjazdy na narty, wiele spotkań w ciągu roku. Drzwi muszą być otwarte, bo tylko wtedy można miłość przełożyć na praktykę – mówi o swoim sposobie na duszpasterstwo ks. Eugeniusz.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..