Pracownicy naukowi i studenci KUL funkcjonowali w dychotomii. Byli pod wielkim ciśnieniem władzy komunistycznej, która nie przebierała w środkach, by od wewnątrz rozbić katolicką uczelnię.
Na Wydziale Prawa Kanonicznego...
...sytuacja była bardzo ciekawa, ponieważ do końcówki lat 60. SB dysponowała na kanonistyce tylko jednym delatorem, ale bardzo ważnym, w skali całego KUL-u, jak również w misjach do Związku Sowieckiego. Chodzi o ks. prof. Aleksego Petraniego (TW „Kwieciński”), kapłana diecezji pińskiej, który od 1954 r. praktycznie do śmierci w 1977 r. był na usługach Wydziału III/IV oraz Departamentu IV MSW. Był informatorem zarówno Konrada Straszewskiego, jak i szefostwa Wydziału III/IV w Lublinie. W przeciwieństwie do o. Krąpca, który był zarejestrowany wyłącznie w Warszawie, ks. Petrani zarejestrowany był w Lublinie. Nie zachowała się wprawdzie pełna dokumentacja jego współpracy, ale w różnych dokumentach znajdujemy efekty jego działalności. Należał obok o. Krąpca do najważniejszych aktywów SB na KUL-u.
W końcówce lat 60. zarejestrowało już kilku kanonistów i wg ich ocen miały być one bardzo udane. Dotyczy to zwłaszcza ks. Józefa Krukowskiego (TW „Ignacy Zawadzki”), który był już opracowywany od 1964 r., kiedy ukończył studia i został notariuszem sądu biskupiego i równolegle asystentem na Wydziale Prawa Kanonicznego. Początkowo rozpracowywała go grupa zajmującą się kurią biskupią, ale próba werbunku w tym czasie okazała się nieudana. Dopiero w 1969 r. udało się, już kulowskiej grupie, zarejestrować ks. Krukowskiego. Być może obietnicą szybkiego zatwierdzenia habilitacji i mianowania docentem, co też jak na kulowskie stosunki dość szybko nastąpiło (1973 – przewód habilitacyjny, 1974 – uzyskanie docentury). W grę mógł także wchodzić szantaż. W 1984 r. inspekcja ministerialna oceniła TW „[Ignacego] Zawadzkiego” jako szczególnie wartościowego w sieci agenturalnej na KUL-u. Współpraca trwała aż do 1989 r., kiedy zdjęto go z sieci. Podobnie jak ks. Petrani był on na stanie zastępcy naczelnika Wydziału IV. W 1966 r., jeszcze w trakcie studiów, został zarejestrowany ks. Edmund Przekop, który przyjął pseudonim „Wacław Styka”. Jego pozyskanie, podobnie jak w przypadku ks. Stanisława Wielgusa, miało charakter perspektywiczny, gdyż słusznie zakładano, że ks. Przekop zrobi szybką karierę naukową, bez wątpienia z pomocą esbeckich „opiekunów”, ponieważ z dostępnych dokumentów wynika, że była to często stosowana wobec kulowców praktyka. Być może, jak w przypadku ks. Krukowskiego, w grę wchodził także szantaż. TW „Wacław Styka” uzyskał także wysoką ocenę inspektorów z MSW jako delator. W 1985 r. został wezwany do powrotu do macierzystej diecezji warmińskiej. SB udało się jeszcze zarejestrować na kanonistyce dwie wpływowe osoby: w 1977 r. ks. dr. Mariana Stasiaka (TW „Stanisław”) i w 1980 r. ks. dr. Henryka Misztala (TW „Henryk”). Obydwaj byli zarejestrowani do 1989 r.