Na debatę zaproszono wszystkich kandydatów na urząd prezydenta Lublina. Pytania przygotowali i zadawali studenci według wylosowanej kolejności. Czasu na odpowiedź było mało. Kandydaci pokazali to, co mają najlepszego do zaoferowania wyborcom.
Rozpoczęła się bitwa o głosy wyborców. Na bilbordach w Lublinie dominuje jeden kandydat, ale o fotel prezydenta walczy aż sześć osób. Naukowe Studenckie Koło Samorządowców zorganizowało debatę kandydatów na urząd prezydenta Lublina. Spotkanie miało miejsce w auli Wydziału Politologii UMCS. W debacie udział wzięli wszyscy kandydaci: Piotr Kowalczyk PSL (zrezygnował z ubiegania się o urząd prezydenta po tej debacie), Marian Kowalski reprezentujący Ruch Narodowy Lublin, Dorota Polz-Gruszka kandydatka Lubelskiej Lewicy Razem, Grzegorz Muszyński kandydat PiS, Krzysztof Żuk, ubiegający się o reelekcję oraz Antoni Chrzonstowski startujący w wyborach z ramienia Kongresu Nowej Prawicy.
Prowadzący spotkanie studenci zadawali pytania. Kandydaci mieli przedstawić krótko swój program wyborczy i zaprezentować swoje mocne strony. Następnie mieli wskazać swoją pierwszą decyzję po objęciu urzędu, zaznaczyć główne wyzwania dla Lublina, skoncentrować się na problematyce ułatwienia życia dla kierowców w mieście oraz na kulturze. Publikujemy ich główne wypowiedzi zgodnie z kolejnością w jakiej zostali wezwani do odpowiedzi.
Dorota Polz-Gruszka: - Jestem na tej debacie gdyż mojemu sercu bliskie są sprawy społeczne, a uważam, że nie one są mocną stroną tego, co się w dzieje Lublinie. Nie jestem przeciwniczką nowych inwestycji, ale mam pewną łatwość poznawania problemów, bo pracuję z ludźmi, w tym z dziećmi, także niepełnosprawnymi i przewlekle chorymi, z rodzicami i studentami. Ja jestem w tej komfortowej sytuacji, że wszystko mogę, ale niczego nie muszę. Dlatego jestem tu, bo uważam, że w Lublinie można wiele zmienić. Z pewnością moją mocną stroną jest to, że szukam kompromisu, że jestem gotowa do rozmów i zawsze staram się szukać najlepszych rozwiązań. Mój program wyborczy składa się z czterech elementów: przedsiębiorczość, polityka społeczna , zdrowie i kultura. Nie ukrywam, że ogromny nacisk kładę na politykę społeczną. Bo nawet inwestycje należy rozpatrywać w kategoriach prospołecznych. Natomiast nie zgadzam się z panem Żukiem, że polityka prospołeczna i prorodzinna funkcjonuje jak należy. Dotyczy to także kwestii związanej z osobami starszymi. Nie mamy dobrej polityki senioralnej. Podobnie, nie jest równy i sprawiedliwy dostęp do programów zdrowotnych. Inwestycjom także trzeba nadać ludzki kształt. Spalarni opon i śmieci nie można robić w dzielnicach, w których mieszkają ludzie. Ciągle słyszę o wzroście i inwestowaniu w infrastrukturę. A ja bym chciała mówić o rozwoju. Inwestowanie tak, ale pod kątem społecznym i pod kątem walki z bezrobociem. Obecne władze nie radzą sobie z nieubłagalnymi trendami demograficznymi i ze starzeniem się społeczeństwa. O tym jakimi jesteśmy ludźmi i samorządem nie świadczy tylko liczba wybudowanych dróg, ale stosunek do najsłabszych, którzy w tych realiach nie radzą sobie tak dobrze jak inni.
-Pierwszego dnia po przyjściu do urzędu będę chciała się oczywiście poznać z nowymi pracownikami i poznać ich kompetencje. Wyzwania dla przyszłego prezydenta to fakt, że środki unijne mamy tylko do 2020 r. Później ich już nie będzie i musimy ustabilizować miasto na tyle żebyśmy byli w stanie poradzić z tym, z czym zostaniemy.
Marian Kowalski: - Dziękuję studentom za zaproszenie do tej debaty, bo niektóre spotkania odbywają się w okrojonym składzie. Wykluczanie osób z debaty publicznej jest łamaniem prawa i złym obyczajem. Zazwyczaj na takich spotkaniach dziennikarze chwalą prezydenta i koalicje rządzącą, ale potem pojawiają się liczne trudne pytania. Więc problemy są. Weszliśmy do Unii na złych zasadach. Teraz to wychodzi. To odbiło się na kondycji gospodarczej Lublina. Teraz, gdy uszczelniono granice to zlikwidowano przemysł i jesteśmy niestety zaściankiem Europy. Obecnie wszyscy pytają co zrobić, żeby było lepiej. A to, że się szczycimy obwodnicą, która omija Lublin to jest nieporozumienie, bo nie powinniśmy się cieszyć, że droga omija szlak handlowy Lublina. Mówi się tu o abstrakcyjnych kwotach i inwestycjach, a los zwykłych ludzi handlujących na targu czy pracujących w usługach już nikogo nie obchodzi.
- Wszystkie osoby zatrudnione przez miasto będą musiały się pofatygować do kupców, którzy handlują w galeriach handlowych, a nie reprezentują żadnych sieciówek, i zaproponują dogodne warunki powrotu do centrum Lublina celem podjęcia działalności gospodarczej. Centrum Lublina jest puste. Lokale są nie tylko do wynajęcia, ale i na sprzedaż. Będę chciał zlikwidować płatne parkowanie i zlikwidować słupki i płotki przy ul. Kunickiego, które uniemożliwiają zatrzymanie się w celu parkowania, dostarczenia towaru czy zrobienia zakupów. Jednocześnie obiecuję wsparcie małych firm i przedsiębiorstw oraz zatrzymanie likwidacji targowisk. Każde miejsce pracy w sytuacji, w jakiej jest Lublin, jest na miarę złota. Nie pozwolę na to, by powstawały kolejne hale. Trzeba też podjąć działania do zabezpieczenia Lubina na wypadek konfliktu zbrojnego na Wschodzie.