Paradoksalnie zwycięstwo Asada oznacza pewną stabilizację w regionie, choć z pewnością będzie to krwawy spokój. Skorzysta na tym Iran, skorzysta na tym z pewnością także Putin, jawiący się jako skuteczny polityk.
Koniecznie trzeba tu zaznaczyć, że „Aleppo rebelianckie”, czyli wschodnia część miasta jest obecnie zamieszkała przez najwyżej 250 tys. ludzi. Natomiast w zachodniej, pro-rządowej części mieszka ponad 1 milion 100 tys. osób. To pokazuje kogo w zdecydowanej większości wspierają mieszkańcy Aleppo. Wynika to z faktu, że Aleppo, jako żyjące z handlu i będące ważnym centrum administracyjnym, przyciągało różne mniejszości, takie jak alawici, Kurdowie, czy chrześcijanie. Dla tych ostatnich Aleppo jest największym skupiskiem w Syrii. Warto przypomnieć, że właśnie z Aleppo pochodziła dająca świadectwo w Krakowie podczas drogi krzyżowej Rand Mittri, występująca w szarfie w barwach rządowej flagi, na co komentatorzy przezornie nie zwrócili uwagi. Także wielu spośród arabskich sunnitów, żyjąc w dużej aglomeracji, przyjęło bardziej świeckie postawy. Wszyscy oni, szczególnie wobec coraz bardziej widocznej radykalnej religijnie postawy salafickich rebeliantów, woleli skorumpowany i często okrutny wobec politycznych wrogów, ale jednak świecki i tolerancyjny wobec odmienności religijnych reżim Asada. Często można się spotkać z poglądem, że to tradycyjna, wiejska prowincja wokół Aleppo poparła rebelię, a większość miasta pozostała wierna Asadowi. Skutkiem tego było długotrwałe oblężenie pro-rządowych dzielnic miasta aż do października 2013 r. Stopniowo role się odwracały i od 2015 r. to siły pro-reżimowe stopniowo otaczały rebelianckie dzielnice. W lutym 2016 roku siły rządowe przecięły główny szlak dostaw dla rebeliantów z Aleppo z północy od granicy tureckiej. Pozostała im jedyna droga na zewnątrz, którą w północno-zachodniej części aglomeracji stanowiła obwodnica zwana Castello Road. To właśnie tę drogę wojska rządowe ostatecznie przecięły 27 lipca, czyli dokładnie wtedy, gdy w Polsce lądował papież Franciszek.
Odpowiedzią rebeliantów były desperackie próby przełamania oblężenia. Pierwsze próby odbicia zajętych terenów kończyły się tak wielkimi startami, że rebelianci wstrzymali się z kolejnymi atakami do przybycia posiłków z innych części północnej Syrii (głównie z sąsiedniej prowincji Idlib), a przede wszystkim wybrali inne miejsce do próby przerwania okrążenia. Od 1 sierpnia trwały zacięte walki w południowo-zachodniej części miasta, między innymi przy użyciu ataków samobójczych ze strony rebeliantów islamistycznych. Ostatecznie 6 sierpnia pierścień wojsk Asada został przerwany. Jednak korytarz, który udało się rebeliantom utworzyć ma szerokość nie większą niż dwa kilometry, a ponieważ flankowany jest przez dzielnice pozostające pod kontrolą sił rządowych, więc w praktyce nie można dowozić nim zaopatrzenia, ze względu na nieustanny ostrzał. Ponadto rebelianci nieustannie są bombardowani zarówno przez lotnictwo rządowe, jak i lepiej uzbrojone i wyszkolone lotnictwo rosyjskie.
To ostatnie atakuje z tym większą zaciętością, że 1 sierpnia rebelianci zestrzelili rosyjski helikopter transportowy z pięcioma osobami na pokładzie, po czym zbezcześcili ciała żołnierzy wlokąc je nagie za motocyklami, filmując wszystko telefonami komórkowymi i wrzucając czym prędzej filmiki do Internetu. Rebelianci próbowali także stosować „obronę przeciwlotniczą” paląc opony, z nadzieją, że gęste dymy utrudnią lotnikom atak, albo wypuszczając setki balonów z helem i podwieszonymi nabojami karabinowymi, które po wciągnięciu przez silniki odrzutowców mają eksplodować uszkadzając łopatki turbin. Skuteczność takich środków jest jednak mocno wątpliwa. Jednocześnie trzeba pamiętać, że ataki lotnicze w mocno zurbanizowanym terenie po pierwsze przynoszą duże straty wśród cywilów (tym akurat ani Rosjanie, ani tym bardziej Asad bardzo się nie przejmują), po wtóre zaś dają ograniczone efekty, ponieważ jeśli wrogie siły oddziela ulica, albo ściana domu, nie sposób atakować bezpośrednio przeciwnika, nie rażąc przy tym własnych sił. Atakowane są więc drogi zaopatrzenia, magazyny, centra dowodzenia, itp., jednak bezpośrednią walkę muszą podjąć zwykli żołnierze walczący niekiedy o każdy dom, fabrykę, budynek. Rebelianci odpowiadają ostrzałem dzielnic rządowych wszelkim możliwym sprzętem, w tym armatami domowej roboty (hell-cannons), których celność jest nader wątpliwa, co powoduje duże straty wśród cywilów. Także i po stronie rebelianckiej nie wzbudza to obiekcji.