W siarczysty mróz wychodzili na spacer w porze dziennika telewizyjnego, by wyrazić swój protest wobec propagandy komunistycznej. Mija właśnie 35. rocznica świdnickich spacerów.
W Świdniku zawsze mieszkali ludzie odważni, którzy nie bacząc na konsekwencje protestowali wobec władzy ludowej i zniewoleniom, jakie jej rozporządzenia niosły ludziom.
35 lat temu, mimo siarczystych mrozów, mieszkańcy Świdnika tłumnie wychodzili na wieczorne spacery w porze nadawania dziennika telewizyjnego narzędzia propagandy władzy ludowej.
- Nadawane wiadomości nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Mieliśmy dosyć słuchania o wielkich zaletach władzy ludowej i jej sukcesie, który głosiła. I nie chodziło o to, że ten sukces się nam nie podobał, tylko o to, że sukcesu nie było. Gdzie się rozejrzeć była bieda. Wszystko na kartki. Na rodzinę przedzielano 3,5 kg mięsa miesięcznie, kartki na benzynę pozwalały zatankować w miesiącu 10 litrów paliwa, a i tak nie jednorazowo. Było tylko jedno źródło informacji - program I telewizji i dwa tytuły gazet "Trybuna ludu" i "Żołnierz". W 1980 roku, kiedy dziennik podawał, że ludziom w PRL żyje się dobrze i spokojnie, ceny na niektóre artykuły żywnościowe wzrosły o 400 %. Ten kto myślał inaczej i mówił o tym trafiał do więzienia, tracił pracę lub był szykanowany. Dlatego świdnickie spacery, które przeszły do historii jako wydarzenie bez precedensu, były aktem odwagi - mówi Waldemar Jakson burmistrz Świdnika, także represjonowany w tamtym czasie.
Kontekst przytoczony przez burmistrza, a także wypowiedzi związkowców Solidarności podczas rocznicy świdnickich spacerów, były reakcję na niedawną próbę powtórzenia "świdnickich spacerów" zorganizowanych przez KOD, jako protest przeciw dzisiejszym "Wiadomościom".
- To nieporozumienie i nieznajomość historii. Dziś mamy wolność słowa i jeżeli nie podoba nam się jedna stacja, możemy informacje czerpać z innej lub wielu różnorakich źródeł informacji. W tamtych czasach nie było takich możliwości - podkreśla burmistrz.
Przeciw wykorzystaniu nazwy "świdnickie spacery" przez niektóre ugrupowania polityczne wystąpiła także Komisja Międzyzakładowa NSZZ "Solidarność" WSK PZL "Świdnik". W oświadczeniu napisano:
"Od lat kultywujemy i przypominamy, że na apel Podziemnej Komisji NSZZ "Solidarność" 5 lutego 1982 roku Świdniczanie wyszli z domów w porze dziennika telewizyjnego spacerować, dając wyraz swojego sprzeciwu wobec kłamstw (...). Spacery były na skalę kraju ewenementem, formą happeningu organizowanego przez społeczność Świdnika. Akcja rozwinęła się na tyle, że gromadziła kilkutysięczne tłumy, a wzorem Świdnika spacery zaczęły organizować inne miasta. (...) Uważamy za niemoralne podszywanie się pod "świdnickie spacery" organizatorów happeningu z ostatnich dni (...)".
Tradycyjnie już w rocznicę świdnickich spacerów władze miasta wspólnie z mieszkańcami gromadzą się na placu Konstytucji, by złożyć hołd wszystkim walczącym o wolną Polskę. Odbywa się także rekonstrukcja historyczna spacerów pacyfikowanych przez Milicję Obywatelską. Tak było i w tym roku.
O świdnickich spacerach można przeczytać także tutaj: