Z pokorą musiałem stwierdzić, że za Bugiem ludzie wierzący i duchowni przeżyli dramat okrutnych cierpień, których my w Polsce nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Kościół białoruski to Kościół wielu męczenników. Od nich powinniśmy się uczyć wierności Chrystusowi.
Jak wyglądały początki na Białorusi?
Najpierw dotarłem do Mohylewa. Miałem trafić do sióstr skrytek. Gdy przekraczałem granicę w Brześciu, zauważyłem, że nie mam kartki z adresem. Dosłownie cudem, z różańcem w ręku, je odnalazłem. Od nich właśnie dostałem adres do Homla. Przyjechałem do pani Teofilii Drobyszewskiej; ona stała przed swoim drewnianym domkiem. Gdy podszedłem, powiedziała do mnie: „Niech Ksiądz wejdzie. Całe życie na Księdza czekałam”. To zdanie zwaliło mnie z nóg.
Następcą ks. prał. Laskowskiego, który zdecydował się na dobrowolny powrót do Polski, został jego bliski współpracownik ks. Jurij Woronko. Warto podkreślić, że parafia w Homlu wydała pięć powołań kapłańskich, jest tam siedem wspólnot neokatechumenalnych, sześć kół Żywego Różańca i Skauci.
Pełna rozmowa z ks. prał. Sławomirem Laskowskim – człowiekiem, który przyczynił się do odbudowy Kościoła duchowego i instytucjonalnego w Homlu, nowym proboszczem parafii MB Królowej Polski w Lublinie, w najnowszym numerze „Lubelskiego Gościa Niedzielnego”.