Nowy numer 17/2024 Archiwum

Artysta mroku, milczenia i... ognia

Najpierw zobaczyłem piękną scenę, a za chwilę już uciekałem stamtąd, żeby marnie nie skończyć. Płonęła cała aula, ogień był coraz bliżej. Parę jednostek straży nad ranem ratowało starą aulę katolickiego uniwersytetu.

Jakie były relacje między studentami KUL-u i UMCS-u?

prof. Leszek Mądzik: Wie pan, to ciekawa rzecz. One zrobiły się trudne w momencie, kiedy pojawił się taki dziwny napis w czasie wydarzeń marcowych na drzwiach Chatki Żaka, że studentom prywatnej uczelni wstęp wzbroniony. Był taki moment, wtedy nastąpiła polaryzacja. KUL i jego studenci w ogóle nie mieli łatwego życia, bo na hasło „KUL” gorączki dostawali ci, co w tym negatywnym znaczeniu pilnowali naszego uniwersytetu. Sytuacja Kościoła również odbijała się mocno na KUL-u. Jak było jakieś ostrzejsze napięcie między episkopatem a państwem, odczuwaliśmy to my. Pamiętam kiedy parokrotnie odmawiano nam wyjazdu za granicę. Dopiero bardzo trudne zabiegi i niesamowite, trwające godzinami, bardzo poniżające kontrole osobiste na granicy otwierały drogę. Były jakieś relacje indywidualne między studentami obu uczelni, ale generalnie takie było odczucie, które zostało sztucznie wytworzone. Nie było między nami czegoś takiego jak więzi, relacje. One były bardzo jednostkowe, ale generalnie nie była to jakaś więź przyjaźni.

Ta niechęć narzucona była raczej z góry?

Z góry, bo to nie dotyczy studentów, tylko po prostu pewnych organizacji politycznych i władz.

Jak spędzano czas poza zajęciami?

Działał jeszcze chór. Bardzo prężnie. Wtedy również stanowił bardzo ważną część życia. Były też enklawy bardzo smakujące literaturę. Polonistyka żywiąca się Miłoszem, Barańczakiem. Czuło się, że tamte kręgi żywią się czymś, co było zakazane. Nie mogę zajrzeć do wszystkich spraw, ale skupienie się na takim czytaniu odpowiednich książek było wtedy filozofią życia. Czasem inspirowano się nimi, identyfikowano, były azylem w tamtych czasach.

Do telewizji nie było powszechnego dostępu, ale zdarzało się pewnie czasem coś obejrzeć..

Powiem szczerze, nie odczuwałem potrzeby posiadania telewizora, absolutnie nigdy go nie miałem w tamtym czasie.

Jakieś wspólne projekcje z innymi studentami?

Nie powstawały, nie było nic takiego. Ja myślę, że ta telewizja była tak wtedy jednoznaczna w odczuciu, że temat telewizora nie był, przynajmniej w kręgach, w których ja się znajdowałem – istotny. Nie było więc potrzeby posiadania i zaglądania do niego.

Radio?

Naturalnie, prędzej radio i to bardziej warstwa muzyczna. Słuchało się raczej Radia Luksemburg i innych stacji, niż tego co było szczekaczką.

Często przyjeżdżał Pan do domu rodzinnego w czasie studiów?

Ja miałem swój dom i rodzinę w Kielcach. To tam mieszkałem i często myślę, że w pierwszej fazie tak. Niektórzy czasami łatwo te swoje korzenie z gniazdem rodzinnym zrywają. Ja miałem jednak potrzebę bycia tam. Miałem potrzebę bycia z domem, z Kielcami, które były mi bliskie, choć później życie przestawiło mnie tutaj i znalazłem również urodę Lublina. Nie tylko KUL-u ale i Starego Miasta, w ogóle bycia tutaj. Myślę też, że zwieńczę swój czas i pewnie będę tu do końca swoich dni. Ale tam, do Kielc wędrowałem, często byłem, autostopem. Nie zapomnę tego traktu Annopol, Wisła, potem już po tamtej stronie bliżej - Opatów i już jestem w Kielcach.

Podróżował Pan głównie autostopem?

Głównie. Nie wiem dlaczego, i aż się dziwię, ale mi się udawało i to skutecznie. Autostop był podstawą.

Pamięta Pan którąś z takich podróży?

Pamiętam kiedy noc mnie złapała, w Annopolu bodajże, i nie miałem już koncepcji co dalej robić. Zobaczyłem domki jednorodzinne wzdłuż skarpy i pukałem jak ten pielgrzym. Chyba za czwartym razem ktoś mnie przygarnął. Zdrzemnąłem się tam i rano mogłem dalej podróżować. To była taka prozaiczność. Pamiętam też kogoś, kto mnie zabrał autostopem i po prostu potraktował jako nowicjusza, młodego chłopca, który się wybiera na studia. Bardzo ciekawie o sobie opowiadał. Zazdrościłem, że już wie co w życiu robi, co będzie, jakby obnażył przede mną swoją osobowość. To była jedna z moich najdłuższych rozmów ale bardzo ciekawa. O życiu, o tym co robić dalej i poczułem sympatię do tego człowieka.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy