Jak zapowiedzieliśmy przed tygodniem, od tego numeru do GN wraca program telewizyjny. Takie było życzenie wielu naszych Czytelników. A ponieważ „Gość” ma najlepszych Czytelników, nie mogliśmy pozostać głusi na te sugestie.
Jeżeli ktoś nie chce się denerwować, niech nie czyta kilku poniższych zdań i tekstu „Niewinni” na str. 42–43. W ostatnim dniu czerwca Prokuratura Okręgowa oczyściła z zarzutów członków byłej już Komisji Majątkowej, zajmującej się zwrotem zagrabionego przez komunistów mienia kościelnego.
Kompromis w polityce jest potrzebny jak powietrze. Bez zgody na kompromis rządzenie demokratycznym państwem byłoby niemożliwe. Ma rację pan prezydent Komorowski, gdy w wywiadzie dla „Gościa” (str. 26–28) przekonuje, że nie ma polityki bez kompromisu.
W czwartek 30 czerwca minie setna rocznica urodzin Czesława Miłosza. Kiedy w sierpniu 2004 zmarł, w Polsce rozgorzała wielka dyskusja o miejscu jego pochówku, przypominająca sytuację związaną z pogrzebem prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Jedna z gazet przeprowadziła po raz kolejny dyskusję o wieku, w jakim dzieci powinny rozpoczynać podstawówkę. Dla rodziców przedszkolaków to sprawa niezwykle ważna.
Na pozór sytuacja jest prosta. Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, w Polsce rocznie zabijanych jest w zgodzie z naszym prawem około 500 dzieci przed urodzeniem. Najczęściej z powodu choroby. Na zdrowy rozum, nikt nie powinien godzić się na taki stan rzeczy. A jednak wielu się godzi. Jakby zdrowy rozum od dawna obciążony był poważną chorobą.
Przez wiele ostatnich lat raz po raz docierały do nas informacje o amerykańskich duchownych wykorzystujących seksualnie nieletnich. Choć nikt rozsądny nie zaprzeczał tym strasznym informacjom, wielu pytało, co tak naprawdę stało się w amerykańskim Kościele. Jaka była skala tego grzechu? Czy tylko księża mają na sumieniu tego rodzaju przewiny?
Jeżeli zarzuty wobec Dominique’a Strauss-Kahna zostaną potwierdzone, dotychczasowy szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego znajdzie się w więzieniu. I słusznie.
Dziewczyna z okładki od prawie dwóch lat leży w śpiączce. Według wszelkich znaków na ziemi nie powinna żyć. Jej serce nie biło przez półtorej godziny. Ale są jeszcze znaki na niebie. Caterina, bo tak ma na imię ta piękna Włoszka, żyje.
Człowiek dziwi się całe życie, a i tak ciągle coś go zaskakuje. Sara Bartoli, którą tuż przed zamachem trzymał na rękach Jan Paweł II, zdała sobie sprawę, że mogła przyczynić się do uratowania życia Ojca Świętego dopiero w dniu beatyfikacji.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.