" Wyimaginowana wspólnota, z której dla nas niewiele wynika"

Taak. Byliśmy w Europie, zwykle w charakterze wasala, zaboru, prowincji, guberni, prawie szesnastej republiki, a obecnie bliskiej a wygodnej w eksploatacji półkolonii. Nie my wybraliśmy "Europę", lecz ona wybrała nas. Jak by nie było kawałek dość atrakcyjnego placu w środku Europy który można "jakoś" pod swoje potrzeby zagospodarować i wykorzystać. Sporo biedoty gotowej i nawykłej pracować za miskę kartofli, łatwej do napuszczenia jednych na drugich, gdzie zawsze znajdą się chętni do "współpracy" kacykowie. Spory rynek zbytu na niechodliwe gdzie indziej towary i auta ze szrotu. Miejsce na smrodliwe fabryki i składowiska śmieci. Teren gdzie można budować dwu pasowe "autostrady" za publiczne "europejskie" pieniądze które z niewielką stratą na liche materiały wrócą do prywatnych "europejskich" kieszeni. Natychmiast też po zbudowaniu można je zacząć w nieskończoność remontować. Armia bezrobotnych do półdarmowego wykorzystania nie tylko na miejscu, ale i na własnych zmywakach i w domach starców. W dodatku w miarę gramotnych i trzymanych w ryzach przez pokojowo nastawioną religię. Taką Polskę i po to przyjmowaliśmy i taką chcemy by była zawsze. Innej my, Europa, nie potrzebujemy. O, nawet już założyli koalicję by samym sobie zrobić na złość. Brawo! Jakie to szczęście że zapomnieli, a może nigdy nie słyszeli słów klasyka Marxa. "Nie chciałbym być członkiem klubu, który zgodziłby się mnie przyjąć !!! "